Szukaliśmy dzielnie i z zapałem. Chcąc odnaleźć jak najwięcej niewielkich postaci kryjących się na Starym Mieście, przemierzaliśmy jego ulice w znacznym tempie. Każdy uczestnik zorganizowanej 10 maja wycieczki, zaopatrzony w plan miasta i naklejki, bacznie obserwował otaczający krajobraz i co chwilę słychać było triumfalne: „Jest!”, „Mam!”, „Znaleźliśmy!”, „Zobacz, tutaj!”, „Kolejny!”.
Choć zabytki Wrocławia stanowiły tylko piękne historyczne tło naszej wycieczki, nimi także zdążyliśmy się zachwycić. Zapamiętamy z pewnością kamieniczki Jaś i Małgosia, ale także Stare Jatki i zabytkowy budynek więzienia. Również znajomość źródeł zaistnienia we Wrocławiu licznej krasnalej rodziny jest jeszcze przed nami, jednak poszukiwania udały nam się doskonale.
Wielkie wrażenie wywarło na nas także Afrykarium we wrocławskim zoo. Rekiny, manty, foki i pingwiny, a nawet syreny (czyli manaty) pływające tuż obok nas i nad naszymi głowami, budziły wielką radość. Szkoda, że hipopotam nie miał ochoty popływać…Doświadczyliśmy też jak trudno oddychać w afrykańskiej dżungli…
Zresztą… większość czasu spędziliśmy z przyspieszonymi oddechami… ze względu na bogaty program, słoneczną aurę i moc wrażeń. Było warto!